W okresie wakacyjnym większość z nas korzysta z kąpieli słonecznych. W efekcie tego na skórze mogą powstawać różnego rodzaju przebarwienia, zwłaszcza u osób bagatelizujących znaczenie kremów z filtrem SPF. To defekt estetyczny, którego znacznie łatwiej jest się nabawić, niż z nim walczyć.
W tym wpisie wytłumaczymy, na jakie przebarwienia posłoneczne jesteśmy narażeni oraz jak powstają poszczególne z nich.
Przebarwienie ≠ przebarwienie
Choć może się wydawać, że „przebarwienia” to jeden typ problemu skórnego, w rzeczywistości istnieje kilka różnych rodzajów, które różnią się zarówno wyglądem klinicznym, jak i trudnością w usuwaniu. Ich klasyfikacja może odbywać się przez odmienne kryteria m.in. przyczynę powstawania czy lokalizację w skórze.
W pierwszej kolejności wymienić należy przebarwienia naskórkowe – zlokalizowane głównie w warstwie podstawnej, które dotykają nas najczęściej po ekspozycji na promieniowanie UV. Ten typ przebarwień jest brązowy, wyraźnie odgraniczony i na szczęście stosunkowo dobrze reagujący na terapie depigmentacyjne. Zazwyczaj wprowadzenie celowanej pielęgnacji w postaci zabiegów złuszczających (przy użyciu peelingów chemicznych oraz laserowych) daje bardzo dobre rezultaty.
Kolejnym typem hiperpigmentacji są przebarwienia pozapalne typu PIH – postinflammatory hyperpigmentation. Ten rodzaj przebarwienia powstaje w wyniku uszkodzenia skóry np. poprzez zmianę trądzikową, zadrapanie czy oparzenie. Wówczas dochodzi do uruchomienia procesu zapalnego, w którym melanocyty stymulowane są do nadprodukcji melaniny. Szczególnie niebezpieczne są latem, gdy dodatkowo miejsce objęte stanem zapalnym narażone jest na promieniowanie UV. Są one nieco innego kolorytu – jeśli zlokalizowane w naskórku, mają odcień brązowy, a jeśli w głębszych warstwach skóry – sinobrunatny. Na ten rodzaj przebarwień najbardziej narażone są osoby o ciemnych fototypach skóry.
Najtrudniejszym problemem, z którym również boryka się spora część klientów gabinetów estetycznych, jest melasma. Jest to głębokie i symetryczne przebarwienie o wieloczynnikowym mechanizmie powstawania, występujące najczęściej na twarzy. Nadmierna aktywacja melanocytów może następować na skutek takich czynników jak: promieniowanie UV, zaburzona gospodarka hormonalna, predyspozycje genetyczne, stosowane leki i kosmetyki oraz stres oksydacyjny. Warto zwrócić szczególną uwagę na połączenie ekspozycji na słońce z zażywaniem leków: antybiotyków, antykoncepcji, z hormonami lub środkami światłouczulającymi, np. wspierającymi układ moczowy. Dobrym przykładem jest choćby popularna furagina, która, jeśli zażywana jest jako lek hamujący nadkażenia układu moczowego, może dawać utrwaloną melasmę, gdy łączy się jej stosowanie z ekspozycją na promieniowanie UV. Dlatego dużym błędem jest zażywanie tych leków i jednoczesne opalanie się. Jest to warte podkreślenia, ponieważ kobiety często cierpią na infekcje układu moczowego właśnie latem, kiedy korzystają z kąpielisk, basenów i jacuzzi. Przebarwienia o typie melasmy, które udaje się usunąć w jednym roku, nawracają w kolejnych sezonach – właśnie pod wpływem kontaktu z promieniowaniem UV. Mądra i świadoma fotoprotekcja jest więc niezmiernie ważna.
Przebarwienia – jak powstają?
Z reguły przebarwienia powstają na skutek działania kilku czynników. Są efektem przewlekłego stresu oksydacyjnego, zaburzeń hormonalnych, stanów zapalnych, nadmiernej ekspozycji na promieniowanie UV, a także HEV (światło niebieskie) i IR (podczerwone).
Coraz więcej mówi się też o roli mikrobiomu, czyli równowagi bakterii zasiedlających naszą skórę. Jego zaburzenia mogą nasilać stany zapalne i prowadzić do nadprodukcji melaniny, co zwiększa ryzyko przebarwień pozapalnych (PIH) i melasmy. Warto zatem w pielęgnacji uzupełniać terapię depigmentacyjną o pre- i postbiotyki, wspierające zdrową barierę mikrobiologiczną.
Przebarwienia powstają również jako efekt osłabienia bariery antyoksydacyjnej skóry. W okresie wakacyjnym powinniśmy jak najmocniej skupić się na jej odbudowie – poprzez działanie nawilżające i fotoprotekcyjne, a więc regularne stosowanie filtrów SPF, nie tylko podczas pielęgnacji porannej, ale również późniejszej reaplikacji. SPF aktywnie chroni i działa na naszej skórze, jednak tylko około dwie godziny od aplikacji, dlatego reaplikacja jest tak ważna, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę.