Jest warstwą ochraniającą naskórek, odpowiadającą za to, aby bariera ochronna skóry pozostawała niezaburzona. Stanowi połączenie lipidów (tłuszczów) hamujące tzw. transepidermalną utratę wody, a więc jej odparowywanie z naskórka. Jakie inne funkcje spełnia płaszcz hydrolipidowy i dlaczego tak ważne jest, aby pozostawał on w dobrej kondycji? Dowiecie się tego z dzisiejszego wpisu!
Płaszcz hydrolipidowy ma bardzo silne działanie ochronne. Zabezpiecza naskórek przed wnikaniem drobnoustrojów i patogenów do wnętrza organizmu. Jest niezbędny, aby skóra pracowała prawidłowo, i aby mogły bytować na niej tzw. dobre bakterie. Dzięki zapewnianej przez płaszcz hydrolipidowy prawidłowej mikrobiocie skóry, organizm z reguły wolny jest od problemów, takich jak: trądzik, wysuszenie czy dermatozy. Mówiąc obrazowo, jest więc dla skóry swego rodzaju parasolem – kiedy zaczyna być dziurawy, ułatwia przenikanie do niej różnych zarazków i zanieczyszczeń. Żadna typowa terapia celowana: anty-agingowa czy przeciwtrądzikowa, nie jest wówczas w stanie wywrzeć na nią upragnionego korzystnego wpływu.
Nie tylko twarz
Mimo że w większości serwisów internetowych przeczytać można o płaszczu hydrolipidowym wyłącznie w kontekście tego, jak ważny jest on dla twarzy, to warto pamiętać, że pokryte jest nim całe ciało człowieka. A przynajmniej tak być powinno. Jeśli w płaszczu zaczynają pojawiać się ubytki, w efekcie może dochodzić do atopowego zapalenia skóry czy egzemy, a więc schorzeń bezpośrednio związanych z autoimmunologią.Zaburzenia płaszcza hydrolipidowego na ciele – zwłaszcza zimą – najczęściej obserwuje się na dłoniach. Pojawia się wtedy suchość wynikająca z nagłych zmian temperatur czy kontaktu z rękawiczkami. Ponadto ostatnie lata nauczyły ludzi korzystania z silnych, często dezynfekujących środków na bazie alkoholu. W efekcie nagromadzenia tych czynników – skóra cierpi. Inną okolicą, która szczególnie zimą narażona jest na przesuszenia, są kostki u nóg. Odpowiedzialność za ten stan ponosi panująca od kilku lat moda na noszenie krótszych spodni odsłaniających właśnie tę część ciała.
Co jest dla płaszcza lipidowego najgorsze?
Jak się jednak okazuje, nie skoki temperatur, przesuszenie czy stosowanie środków dezynfekujących jest najgorsze dla kondycji płaszcza hydrolipidowego. Najbardziej destrukcyjny okazuje się wpływ… samego mycia! Niestety większość ludzi używa w tym celu zbyt inwazyjnych środków, nie tonizując przy tym skóry ani nie przywracając jej fizjologicznego pH. Ma to zły wpływ na zaburzanie budowy płaszcza hydrolipidowego. Tymczasem gdy dana osoba decyduje się na korzystanie z zabiegów rewitalizujących – o zabiegach inwazyjnych nie wspominając – skóra powinna być przygotowywana w najbardziej podstawowy sposób, właśnie podczas codziennej pielęgnacji. Bez wcześniejszego zadbania o nią w ten sposób, zabiegi te nie mają szans zadziałać efektywnie.
Podczas wykonywania codziennej pielęgnacji najważniejsze jest wykorzystywanie produktów zawierających lipidy. Uzupełniają one braki tych związków chemicznych w naszym organizmie, które powstają codziennie z powodu częstego mycia czy zmian temperaturowych. Dlatego ważne jest, by oprócz środka myjącego, np. w postaci żelu, uzupełniać pielęgnację o produkty mocno odbudowujące i regenerujące.
Jeżeli stosujemy popularną w okresie jesienno-zimowym terapię retinoidową, trzeba uzupełniać ją o produkty odbudowujące płaszcz hydrolipidowy. W przeciwnym wypadku na skórze mogą powstawać zaburzenia, z powodu których skuteczność wszelkich terapii gabinetowych będzie praktycznie zerowa.
Tylko nie szare mydło!
W sieci często możemy znaleźć informacje, że na różnego typu problemy skórne najlepsze jest szare mydło. Czy tak jest w rzeczywistości? Niestety, okazuje się, że niekoniecznie. Popularny kosmetyk wypłukuje warstwę hydrolipidową najbardziej ze wszystkich! To dlatego, że ogólnie mydła są zasadowe, co wynika z samej ich budowy chemicznej. Stosując je, ściąga się barierę ochronną skóry, co doprowadza do tego, że poziom pH, który powinien utrzymywać się w granicach 5 – 5,5, jest zaburzany.
Kiedy używamy produktu zasadowego w postaci szarego mydła, zawyżamy ten poziom. Tracimy wówczas poczucie komfortu skóry. Powinno się wtedy użyć produktu kwasowego, przywracającego jej fizjologiczny poziom pH, przy którym ponownie będzie ona mogła poczuć się komfortowo. Każde zaburzenie pH, a więc obniżenie lub podwyższenie go poza granice normy, prowadzi do zaburzenia płaszcza hydrolipidowego.
Osoby ze skórą nadwrażliwą czy atopową, które uważają, że szare mydło jest dla nich najlepszym rozwiązaniem, są tak naprawdę w błędzie. Mając tego typu skórę, powinno się używać wyłącznie bardzo delikatnych, bogatych w lipidy produktów. Rekomendowane jest stosowanie oleju do mycia lub delikatnych żeli. Tym sposobem już podczas kąpieli uzupełnia się międzykomórkowy „cement”, a więc lipidy, które są swego rodzaju łącznikiem scalającym „parasol” naszego organizmu.
Dlatego nigdy nikomu nie rekomendujemy stosowania szarego mydła. Jednocześnie warto podać przykład dobrze obrazujący, jak destrukcyjne jest w rzeczywistości działanie tego kosmetyku. Często rekomendowany jest on osobom z zaburzeniami skóry głowy – w celu wypłukania łuszczącej się tkanki. Jeśli zatem szare mydło jest w stanie wypłukiwać łuskę łuszczycową czy łupieżową, to można sobie wyobrazić, jak silne jest jego oddziaływanie na cienką skórę twarzy. Jego stosowanie raz na jakiś czas, tj. raz czy dwa razy w tygodniu, może być akceptowalne, ale tylko dla osób, które chcą przysuszyć zmiany trądzikowe. Zdecydowanie nie jest to natomiast odpowiedni wybór do codziennego stosowania.
A więcej na temat płaszcza hydrolipidowego: dlaczego warto o niego dbać i jak go odbudowywać, dowiecie się z następnego wpisu!