Media społecznościowe odgrywają ogromną rolę przy podejmowaniu decyzji zakupowych. Według badań przeprowadzonych przez Mind&Roses, na zlecenie marki Douglas, blisko 65% z nas czerpie w obecnych czasach informacje o produktach i newsach kosmetycznych z platform, takich jak Instagram czy TikTok. Niestety, spora część rozpowszechnianych tu trendów może skórze bardziej zaszkodzić niż pomóc.
W tym wpisie wskazujemy na główne trendy-pułapki, cieszące się obecnie dużą popularnością w sieci, a zaufanie którym może przynieść znacznie więcej szkody niż korzyści.
Smarowanie twarzy wazeliną
Jednym z najpopularniejszych w ostatnim czasie internetowych trendów beauty jest slugging. To nic innego, jak codzienne smarowanie przed snem całej twarzy wazeliną. Jest to trend, który funkcjonuje w sieci już od pewnego czasu, jednak nadal jest on bardzo popularny, a przede wszystkim: szkodliwy. Zdecydowanie odradzamy go zwłaszcza osobom ze skórą trądzikową, tłustą, bądź z tendencją do zapaleń mieszków włosowych. Wazelina zaliczana jest do grupy emolientów, tworzących na skórze film zapobiegający nadmiernej utracie wody. Dochodzi w ten sposób do wystąpienia zjawiska okluzji – tworzenia się na powierzchni skóry bariery ograniczającej utratę wody z naskórka. Wazelina może również działać komedogennie, czyli prowadzić do zatykania porów skóry i powstawania zaskórników.
Warto wiedzieć, że wielogodzinna okluzja może przyczyniać się do pobudzania bakterii beztlenowych i zaostrzania zmian zapalnych, a także do pojawiania się zaskórników. W efekcie zamiast łagodzić występujące już problemy skórne, możemy jedynie je zaostrzyć.
Twarz w lodzie
Kolejnym niekorzystnym TikTokowym trendem panującym w ostatnim czasie jest face icing, czyli moczenie twarzy w misce pełnej kostek lodu. Tego typu praktyki mają za zadanie m.in. redukowanie opuchlizny, zwężanie porów czy poprawę krążenia krwi. Do czego może to jednak doprowadzić? Długotrwałe stosowanie może powodować zaczerwienienie i podrażnienie skóry, a także zaburzenie mikrokrążenia i uszkadzanie bariery hydrolipidowej.
Nieco bezpieczniejszą opcją są maski w płatach, które przez kilka godzin przed zabiegiem trzyma się w lodówce. Nie działają one aż tak drastycznie na skórę, a faktycznie są w stanie przynieść jej realne korzyści.
Łój wołowy… na twarz
Kolejnym hitem-kitem zdobywającym w ostatnim czasie sporą popularność w social mediach, jest trend Beef Tallow, czyli stosowanie na twarz łoju wołowego. To moda, która przywędrowała do Polski ze Stanów Zjednoczonych. Jej popularność związana jest ze zwiększonym w ostatnich czasach zainteresowaniem produktami naturalnymi. Coraz więcej osób eksperymentuje, szukając ekologicznych domowych rozwiązań, jak np. maseczki z naturalnych składników, do stosowania w codziennej pielęgnacji. Łój wołowy przedstawiany jest w sieci jako złoty środek na stany zapalne, jak i na poprawę elastyczności i nawilżanie skóry.
A jak wygląda to w rzeczywistości? Mimo że sam tłuszcz jest naturalny, to już jego profil lipidowy nie jest dla naszej skóry odpowiedni. Stosowanie łoju wołowego może prowadzić do pojawiania się zaskórników, a także nadmiernej wrażliwości i osłabienia bariery skórnej. Duża zawartość kwasu oleinowego może z kolei powodować znaczną utratę wilgotności, a skóra może stać się również bardziej reaktywna.
“Tejpowanie” twarzy
Kolejną techniką pielęgnacyjną rodem z TikToka jest facetaping, a więc “tejpowanie” twarzy w określony sposób, aby przeciwdziałać tworzeniu się zmarszczek podczas snu. Jest to trend, który może być szkodliwy w szczególności w przypadku skóry wrażliwej, ze skłonnością do alergii. Klej stosowany w używanych do tego celu taśmach często wywołuje zaczerwienienie, swędzenie lub wysypkę. Zbyt mocne naciągnięcie skóry może skutkować jej podrażnieniem. Podczas ściągania taśmy może dochodzić do zdarcia warstwy rogowej naskórka.
Dlatego planując stosowanie tego typu procedury “na własną rękę”, zawsze warto skonsultować się wcześniej ze specjalistą.
Niestosowanie kremów z filtrem
Niedawno na Instagramie pojawił się viralowy film, przekonujący do słuszności… niestosowania kremów z filtrem. Głównym argumentem pojawiającym się w nagraniu jest, że słońce wcale nie jest naszym wrogiem, a także, że kremy z filtrami oparte są na chemikaliach. Tymczasem trzeba mieć świadomość, że jakikolwiek kosmetyk nakładany na twarz, jest zawsze – choćby w minimalnym stopniu – chemią.
A słońce, choć ma wiele niepodważalnych zalet, dla naszej skóry niesie ze sobą wiele różnych zagrożeń, jak choćby niszczenie kolagenu i elastyny. Przyczynia się przez to do utraty jędrności, może również powodować nowotwory.
Nose strips
Ostatnim trendem, którego stosowanie wprawia w trwogę kosmetologów, jest wykorzystywanie plastrów na zaskórniki w okolicach nosa (tzw. nose strips). Ściągając taki plaster może dochodzić do ściągania wraz z nim samego naskórka, wspólnie z cennymi ochronnymi lipidami. W efekcie może osłabiać się bariera hydrolipidowa, przez co występować będą przesuszenie i podrażnienie. To z kolei może powodować zwiększoną podatność na infekcje.
Trendy pozytywne
Dla odmiany warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie social media mocno przyczyniają się też do promocji trendów jednoznacznie pozytywnych. Tak, jak kilka lat temu dużo uwagi poświęcało się skin cyclingowi czy skin miminalizmowi, jako przykładom nurtów pozytywnych, do spopularyzowania których w dużym stopniu przyczynił się internet, tak w ostatnich miesiącach doszły do tego trendy slow-agingu i longevity. Oba zaliczane są do jednych z najpopularniejszych trendów pielęgnacji ciała ostatnich miesięcy. O co w nich chodzi?
To nurty skupiające się na utrzymywaniu skóry w dobrej kondycji i spowalniające procesy starzenia przez możliwie jak najdłuższy czas. Zakładają całościowe podejście do pielęgnacji skóry, skupiając się przy tym na jej ochronie przed szkodliwymi czynnikami, takimi jak promieniowanie UV, zanieczyszczenie środowiska czy stres oksydacyjny.
Kolejny aspekt, nad którym skupiamy się w tym kontekście, to wspieranie mikrobiomu. Zaczęły królować kosmetyki z probiotykami, prebiotykami i postbiotykami. Ważną rolę odgrywa tu minimalizowanie stanów zapalnych. Zwrócono uwagę na to, że chroniczny stan zapalny ma niebagatelny wpływ na starzenia się skóry. W pielęgnacji – czy to domowej, czy gabinetowej – bardziej niż wcześniej skupia się obecnie na nawilżaniu, odżywianiu i regeneracji skóry. W medycynie estetycznej i kosmetologii odchodzi się aktualnie od tzw. “fastów”, czyli szybkich zabiegów z takimi samymi efektami.
We wspomnianych trendach uwagę skupia się przede wszystkim na regeneracji, odżywianiu, nawilżaniu i wspieraniu mikrobiomu. Bardzo polecamy takie podejście i mamy nadzieję, że zostanie ono z nami przez jak najdłuższy czas. Do pielęgnacji skóry należy podchodzić w sposób holistyczny, dbać o nią już w możliwie młodym wieku. Po to, aby działać w ten sposób prewencyjnie, aby móc cieszyć się młodą i zdrową skórą przez możliwie jak najdłuższy czas.
Na koniec raz jeszcze warto podkreślić, że choć media społecznościowe mogą być pełne cennych wskazówek i rad, to niestety nie są też wolne od zagrożeń. Inspiracje zaczerpnięte z internetu zawsze warto jest wcześniej przedyskutować ze specjalistą, m.in. właśnie z kosmetologiem, aby uniknąć w ten sposób negatywnych skutków ubocznych, które mogłyby w konsekwencji pojawić się na naszej twarzy.